Wyb(rak)owana
Trzymał jej dłoń w swojej.
Czuł znikome,
kruche jak porcelana palce.
Każde
drgnienie, każdy ruch w stawach.
Na pamiątkę tamtej chwili,
ubierała paznokcie w czerwień.
Była w piekle,
gdy mówili,
że prędzej czy później zostawi, dla
innej.
Dziwne,
zdradziła go z Ra(d)kiem.
Trzymał jej dłonie, do chwili ostatniej.
możesz wybrać
autor
DoroteK
Dodano: 2015-02-04 07:16:09
Ten wiersz przeczytano 3608 razy
Oddanych głosów: 86
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (112)
Przerazajacy tytul....historia tez. Pozdr
Nie jestem w stanie podejść nieemocjonalnie... tyle
kalkulacji.
Rad/rak rozpełzł się po dziewczynie która zobaczyła
raptem trzydzieści jeden wiosen i zabrał, jak swoją.
Został On, został synek. gdyby Mamę zabrał Radek, to
mały jednak by ją miał.
Bardzo "od lasa" ten mój komentarz, ale wszystko
wróciło...
Pozdrawiam, Dorotko :)
@Miroczka 1 :-) podziwiam osoby, które malują, to
wspaniała pasja :-) proszę przekaż Pani Steni moje
pozdrowienia i daj znać, jak gdzieś w necie
zamieścicie swoje prace :-)
piękny, refleksyjny wiersz Dorotko, wspomniałam Steni
Gąsior, że zainteresowałaś się Jej malarstwem, bardzo
się ucieszyła, a na marginesie obie należymy do
Częstochowskiego Stowarzyszenia Plastyków
im.J.Dudy-Gracza, pozdrawiam cieplutko
Wzruszający...
Osoba zdradzona zwykle potrzebuje czasu, by
przebudowac system poczucia wlasnej wartosci. Gdy to
choroba nieuleczalna, inne kategorie ulegaja
przewartosciowaniu. Czasem okazuje sie, ze zdrowy
partner nie radzi sobie z problemem raka u
partnerki, choujaca strona traci zaufanie i relacja
sie rozpada.
Bardzo smutny wzruszający,brak słów:( pozdrawiam
ciepło:)
tak to prawda zawsze mamy wybór
pozdrawiam
-- smutny,a dla mnie jeszcze bardzo osobisty...
-- pozdrawiam ciepluteńko..:)
cóż od życia brak nam więcej
przebyć przez nie ręka w ręce...
piękny wiersz...
pozdrawiam serdecznie.
@wandaw, dziękuję za Twój komentarz, idealnie to
ujęłaś... ciężko mi wyrazić co czuję w tej chwili,
wiem, że mądrość życiowa często okupiona jest bólem,
więc trudno jej gratulować, można tylko z szacunkiem
pochylić głowę, co niniejszym czynię...
DoroteK
Zupełnie przypadkowo a może i nie wróciłam pod Twój
wiersz który rano czytałam i komentowałam - nie
rozpisujac się
Teraz przeczytałam parę komentarzy i Twoje odpowiedzi
na postawione zarzuty lub sugestie
Domyślam się że jesteś psychologiem lu pięlęgniarką
czy lekarzem
To co piszesz na temat przeprowadzanych rozmów z
rodziną osób chorych w trakcie choroby lub po ich
śmierci świetnie ukazuje Twój profesjonalizm i myślę
ze bardzo dobrze oddałaś to w wierszu
Osoba która traci męza czy żonę gdyby mogła wybierać
to 90% wybrałaby opcję bycia zdradzoną rozwiedziną
itd...Ból jest inny zawsze jest nadzieja na zmianę
W przypadku śmierci -- niczego już nie zmieni
Co do wybrakowania -- kądy inaczej to ujmie ale osoba
chora zdaje sobie sprawę jak jest tak naprawdę
Myślę ze nie ma się tutaj do czego przyczepić ....
Bardzo dobrze oddajesz problem chroby i śmierci oraz
problemu osób które muszą pogodzić się ze śmiercią a
tak trudno ...
Wiem to z autopsji
Pozdrawiam DoroteK
Smutny ale dobry wiersz :)))
Dziękuję za wizytę u mnie .Pozdrawiam.
A wiesz Dorotko,że mam podobne odczucia jak Misiu(
może jestem zbyt wrażliwy). Ale poza tym
"Radkiem"-pięknie.
Pozdrawiam serdecznie.